wtorek, 29 listopada 2016

Mgliste Bergamo, deszczowy Mediolan.


Bergamo miało być odskocznią od szarej, polskiej jesieni, która w tym roku zastąpiła tą złotą. Niestety, pogoda we Włoszech (fakt faktem - północnych, ale Włoszech ;>) okazała się być gorsza niż w Polsce. Może i temperatura była troszkę wyższa, ale wszechobecna mgła i deszcz niestety nie pozwoliły w pełni poczuć klimatu Lombardii. Przez aurę totalnie niesprzyjającą oglądaniu widoków, zostały też zmienione plany na te niespełna 4 dni w Italii. Miały być piękne widoki nad jeziorem Como, chcąc nie chcąc zastąpił je deszczowy Mediolan. Była jednak w tym wszystkim jakaś magiczna aura, którą uwieczniłam na zdjęciach.



Dzień 1 - Bergamo, vol. 1

Ruszyłyśmy w drogę z Dolnego Miasta na starówkę w Górnym Mieście. Pokonałyśmy tę trasę w dwójnasób.

Pieszo, ciesząc oczy, męcząc stopy ;)




I kolejką Funicolare.


Po dojeździe kolejką do serca starówki, zamiast iść prostu na główny plac, skręciłyśmy w uliczkę w prawo i skierowałyśmy się do Rocca di Bergamo - parku, z którego roztaczają się piękne widoki. Zdążyłyśmy jeszcze przed kulminacją mgły tego dnia i udało nam się zobaczyć co nieco.




Wchłonęłyśmy jak najwięcej widoków i skierowałyśmy się na starówkę nacieszyć brzuchy regionalnymi smakołykami. W ruch poszła polenta (przysmak przygotowywany z mąki kukurydzianej na słodko bądź ostro) oraz pizza cięta nożyczkami i sprzedawana na wagę w milionach różnych smaków.



Po drodze mijałyśmy kręte, urokliwe uliczki z wszechobecnymi skuterkami.




W końcu doszłyśmy do serca starówki - Piazza Vecchia i Piazza del Duomo z Katedrą Duomo,
Bazyliką Santa Maria Maggiore i Mauzoleum rodu Colleoni.





Przyszedł w końcu czas na główny punkt widokowy - wzgórze San Vigilio, na które dotarłyśmy kolejną kolejką Funicolare, przemierzając kolejne malownicze okolice.





Niestety ze wzgórza zobaczyłyśmy to:


I zrezygnowane udałyśmy się w dół, tym razem pieszo. Po drodze magiczne momenty, chociaż trochę zrekompensowały mleko na samym szczycie.


















Dzień 2 - Mediolan

Na Mediolan byłam w ogóle nie przygotowana, nie miałam go w planach. Dlatego jedyne co zdążyłam zrobić, to ogarnąć drogę z dworca do katedry, a cała dalsza część była typową improwizacją.

Dworzec w Mediolanie zrobił na nas ogromne wrażenie, zarówno od wewnątrz jak i na zewnątrz. 



 Po ochłonięciu po zgiełku na peronach ruszyłyśmy w deszcz ulicami Mediolanu


Aż doszłyśmy do pasażu handlowego Galleria Vittorio Emanuele II z najbardziej luksusowymi sklepami i restauracjami.




A za nim do Duomo di Milano.







Nasza piesza wędrówka w deszczu doprowadziła też do Castello Sforzesco.


Oprócz tego zaglądałyśmy we wszelkie możliwe zaułki, trafiając na koniec dnia do naszego lokum w Bergamo.

Dzień 3 - Bergamo, vol. 2

Rano, z naszego prywatnego punktu widokowego, zobaczyłyśmy starówkę pozbawioną mgły.



Postanowiłyśmy więc jeszcze przed odlotem ponownie spróbować dotrzeć na San Vigilio i coś z niego zobaczyć. Kolejka jeszcze nie kursowała, przemierzyłyśmy więc tę trasę pieszo, mijając po drodze piękne widoczki.






Samo wzgórze uchyliło rąbka tajemnicy i choć nie był to pozbawiony przeszkód widok, mimo wszystko zapierał dech w piersiach ;)





Wycieczka dobiegła końca a my mogłyśmy wrócić do równie mglistej i deszczowej Polski! Bez wahania poleciłabym ten kierunek, gdyby Bergamo nie zrobiło psikusa z pogodą. W tym wypadku mogę tylko stwierdzić, że można próbować, a nuż pogoda dopisze i będzie jeszcze piękniej ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz