poniedziałek, 2 lutego 2015
Nie-DIY poduszkowe.
Bo to tak jest, że jak zacznę szyć, to o foceniu etapów zapominam. I zazwyczaj zostaję ze zdjęciem półproduktów i gotowego tworu wytworzonego. I diabeł strzela za każdym razem piękny tutorial DIY. Dziś taki tutorial, co by sobie więcej wyobrazić niż zobaczyć, ale to rozwija wyobraźnię, bez wątpienia! Poza tym - nie oszukujmy się, ale zrobienie poszewki na jaśka jest prawie tak łatwe, jak uszycie fartuszka przez 4-klasistę (z autopsji).
1. Teoretycznie materiały do uszycia poduchy. Praktycznie - jak zwykle na początku nie wiem dokładnie, czego ostatecznie użyję, bo cały etap to zazwyczaj improwizacja. Tu o na przykład wypad zrobiła taśma ślimakowa, co to się niepotrzebną okazała. A to białe, to nie kartka papieru. To taśma z haftem, pierwotnie - żaluzja pionowa! (ale chyba nie polska, w Polsce takich nie widziałam, tylko seledyny i żółcie w salach edukacji publicznej, z porwanymi koralikami przy odważnikach na dole).
2. Pocięte już i ułożone jako tako. To coś takiego będzie. Jakoś tak to będzie wyglądać. Pogniecione, nie robi. Tam z prawej u góry takie małe, żółte, sraczkowate właściwie - to mydło krawieckie sprzed 30 lat. Stanęłam na nie wczoraj, popękało i zaśmierdziało stęchlizną. Połową też da się rysować.
3. To jest guzik. I szkic, gdzie dziurka dla guzika ma być. Dziurki zrobię potem, zdjęcia z robienia dziurek nie mam, bo po co. Nie wypada.
4. Tu się szyje. Jedno do drugiego o, i jest. Nikt nie wie co do czego. Nawet ja nie pamiętam. Grunt to dobry tutorial!
5. Skupiona.
6. Coś nie pasi, zawsze coś nie pasi. A takie proste miało być. Oj, bo będzie bruzda między brwiami. Ostrość na serduszka. I całe szczęście!
7. Jakieś pozory trzeba stwarzać. Mimo że jestem zwolenniczką szycia "na oko" (bez kitu, da się!), to czasem wypadałoby coś pomierzyć.
8. Jakby się przykleiło, po problemie by było. Usilnie przygniata, bo fastryga to to, czego Anna nie lubi najbardziej. Szpilek też nie wbija, bo bolą.
9. Warkocz zaczyna mi trochę przeszkadzać w s(ż)yciu. Chce ktoś kupić? (dalej przygniata)
10. Doprawdy, dziwne rzeczy, żeby na ziemię się kłaść? Ene due rike fake, wyjdzie albo nie wyjdzie.
11. O, no popatrz, wyszło. Od dupy strony też niczego sobie.
12. Sorry, Mona Lisa.
Btw. niebieski pokój. Nie przypuszczałabym. Nawet w najgorszych snach. Jak się nie ma co się lubi, to się zakłada Lisie czerwony worek na łeb. I udaje się, że już jest cacy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz